wtorek, 29 października 2013

Przygotowania do wyjazdu

Juz za kilka dni lecimy do Polski! Zapowiada sie wyprawa stulecia, a juz na pewno dni wylotow beda nie lada wyczynem. Mama od kilku dni sporzadza liste rzeczy ktore trzeba zabrac i o ktorych zapomniec nie wolno. Juz za chwile Tata zniesie walizki ze strychu i powoli zacznie sie pakowanie. Wylot w niedziele w poludnie. Do tego czasu musimy jeszcze sie udac na rodzinne zakupy, a co najwazniejsze zamowic duza taksowke z fotelikiem. W planach jest rowniez zabranie mlodego do fryzjera i posprzatanie domu. Planow i obowiazkow duzo, czasu coraz mniej. Oczywiscie najwieksza ekscytacje z powodu wyjazdu okazuja dziadkowie, w koncu to nasz pierwszy wyjazd w czworke. Oni rowniez sie szykuja na przyjecie wnukow i strasznie sie ciesza z tego powodu. Chyba jeszcze nie wiedza co ich czeka :)

Wyjazd wyjazdem ale nie wolno zapomniec o ostatnich wydarzeniach. Sarenka w koncu zaczela poprawnie jesc, juz prawie w ogole nie pluje jedzeniem. Malo tego, zaczela tez porzadnie raczkowac i stawac sama na nozki! Jej ulubione miejsce to schowek pod biurkiem tatusia, swiatelko na listwie z kontaktami i kable. Eryczek z kolei zaczal sie bardziej koncentrowac na tym co robi. Potrafi juz na przyklad spedzic z Mama 15 minut na rysowaniu obrazkow. Srednio co drugi obrazek to Koko. 'Nauczyl' sie rowniez zasady przynaleznosci - wszystko co rozowe nalezy do Sarenki. Nawet jedna z jego kredek czy grzybek w ksiazce.

Tydzien temu mialo rowniez miejsce wydarzenie ktore troszke wstrzasnelo nasza kuchnia. Tata znalazl w szafce w kuchni na najwyzszej polce w kat wcisnieta puszke mleka skondensowanego. Zjedlibysmy snickersa - pomyslala Mama. No to puszka do garnka hyc i na ogien. 3 godziny gotowania, nie ma co w kuchni siedziec, wszyscy poszlismy do pokoju - Tata do komputera, Eryczek na bajki a Mama z Sarenka na zabawki. Minelo pol godziny i Mama zabrala Sare na gore do spania. Sarenka prawie zasnela, Mama tez, gdy wtem ta bloga cisze przerwalo wielkie i glosne BUUUM! Moment nas rozbudzilo, serce mocniej zabilo, Mama sobie mysli 'jak nic cos pierdyklo'. Tata zerwal sie od komputera i po chwili slychac jak wola zrozpaczonym glosem 'Anka cos ty zrobila!!!'. 'Cholera' mysle sobie, 'przeciez nawet mnie na dole nie bylo, co zlego to nie ja'. Mama czym predzej wygramolila sie z lozka wraz z Sarenka i zeszla na dol do kuchni. I tak stoi Mama na srodku kuchni i smiechu opanowac nie moze. Cala kuchnia w karmelu, okap wygiety z poszarpanymi filtrami, dziura w suficie, wszedzie pelno szkla rozsypanego po szafkach i podlodze (klania sie pokrywka pyrexa), puszka bez dna lezaca na kuchni obok powyrywanych palnikow, a garnek czarny i spalony. Ochota na snickersa znikla jak reka odjal.

A Eryczek znowu wolal 'Buba' i tylko reka pokazywal gdzie sprzatac trzeba.
 

sobota, 12 października 2013

Busy, busy, busy...

Minelo poltora miesiaca od ostatniego posta, zupelnie jakby nic sie nie dzialo a tu wrecz przeciwnie. Zajec jest tyle ze az Mama nie wie gdzie rece wlozyc. Eryczek rozrabia, skleca pierwsze zdania oczywiscie w swoim jezyku, Sara raczkuje i zaczyna jesc stale jedzonko, Tata pracuje a Mama probuje ogarniac caly ten bajzel kazdego dnia. Mama wrocila tez do cwiczen 4-5 razy w tygodniu, czasem nawet poznym wieczorem (22-23) a potem pada na pysk tak ze czasem nie wie gdzie jest sufit a gdzie podloga. Na szczescie Mama odzyskala motywacje, jest sila, jest moc, i co najwazniejsze, sa efekty!

W naszym domu zagoscila rowniez telewizja a wraz z nia bajki, czasem od rana do wieczora. I tak jak do tej pory ulubiona pozycja Eryczka byly Auta i ekipa Zygzag-Zlomek tak teraz na pierwszym miejscu jest Strazak Sam. Nagle Eryczek zauwazyl ze na jego kubeczku jest ijo-ijo-ijo, tzn. woz strazacki (kiedys mu kupilismy zestaw talerzyk + kubeczek z motywem Strazak Sam ale chyba jedynym powodem dla ktorego go lubil byl kolor czerwony). Talerzyk ze Strazakiem tez zaczal sie cieszyc powodzeniem. Eryczkowi tak bardzo sie ta bajka spodobala ze ma juz nawet komplet poscieli ze swoim idolem. Gdy kladl sie w niej spac pierwszy raz powiedzial "Papa ka" czyli papa kask i pomachal do calej ekipy strazackiej. Teraz nawet misio do spania juz nie jest potrzebny. Ostatnio misio spedzil 3 dni na rowerku w kuchni a Eryczek nawet sie o niego nie upomnial. W koncu Strazak Sam dzielnie spelnia swoje zadanie.

Jak juz wspomnialam wczesniej Sara zaliczyla swoj debiut w kuchni, na szczescie nie pod wzgledem gotowania. Nasza gwiazdka calkiem ladnie juz sobie radzi w foteliku. Jak na razie sprobowala slodkich ziemniakow, banana, marchewki, biszkoptow i soku jablkowego. Banan i biszkopty zdecydowanie wygrywaja. Sara coraz lepiej radzi sobie z jedzeniem z lyzeczki i polykaniem jedzonka. Pomyslec ze Mama juz zdazyla zapomniec jak te poczatki jedzenia wygladaja. Nawet Eryczek odpowiednio to skomentowal: "Buba". Buba, buba, i jeszcze raz buba. Lyzeczka owszem laduje w buzi, gorzej z jej zawartoscia. Karmienie przypomina raczej konkurs czy Mama zdazy zlapac to co Sarenka wypluje. Srednio polowa jest zjedzona, drugie pol mozna znalezc doslownie wszedzie. Na szczescie Mama ma dzielnego pomocnika. Eryczek przystawia drugie krzeslo i siada obok Mamy. W koncu takie wazne wydarzenie nie moze go ominac, a juz na pewno nie moze go ominac okazja do podjadania (co druga-co trzecia lyzeczka dla Eryczka). Jakby tak ktos obcy z boku na to patrzyl to by stwierdzil ze dziecku jesc nie daja.

I tak sobie zyjemy z dnia na dzien. Czasem mam ochote usiasc na podlodze, rozlozyc rece i powiedziec 'pier...ole nie robie', czasem mam ochote sie rozplakac bo smutno tak samemu w czterech scianach z dala od wszystkich... ech. Na poprawe humoru fotorelacja z ostatnich kilku tygodni. Serce rosnie razem z maluchami.








Oczywiscie najlepsze Mama zostawila na koniec. Oto jak Eryczek chodzi spac:

sobota, 24 sierpnia 2013

Zrozumiec dziecko

Zrozumiec dziecko to czasem ciezki orzech do zgryzienia. Szczegolnie takie male ktore jeszcze mowic nie potrafi a to co mowi znacznie odbiega od poprawnych wyrazow. Na tym wlasnie etapie jest Eryczek, mowi po swojemu ale mozna zauwazyc pewien wzor. Generalnie Eryczek wybiera te sylaby z wyrazow ktore potrafi juz wymowic. Czasem tworzy tez wlasne okreslenia na poszczegolne przedmioty. Powolutku jego zasob "slow" sie powieksza, jest juz ich okolo 60. A skad Mama wie ze az tyle? Bo Mama postanowila zebrac je wszystkie w jednym miejscu. Oto i one wraz z tlumaczeniem:

MAMA
TATA
PA PA
OKU - okulary
OKU - odkurzacz
KI KI - klik klik (na telefonie)
OKEJ
OKO
TAK
NIE
NIE MA
TU - tutaj
O!
KULA
KURA
KUPA
KO KO - kurczak
KO - kosz na smieci
KA, KAJKA - kamien
KITO - komputer
PITA - picie
BAAACH!
AM AM - jesc, jestem glodny
AM AM - kuchnia
ŁA ŁA - hau hau
ŁA ŁA - pies
MUUU
MUUU - krowa
SIKU
KA - kawa
OPA - podnies/zestaw/postaw mnie, chce na rece
OTO - auto
RYBA
BRUM BRUM
MNIAM MNIAM
AŁU - na dwor, po angielsku out
AU AU - boli
CYCY - biust mamy
MAMA CYCY - mama nakarm Sare
TU MAMA CYCY - mama nakarm Sare tutaj. (Pierwsze zdanie!)
JAJA
UPA - balon
UPA - parasolka
SSSS - waz, po angielsku snake
APU - na poduszce
KA - kask
ABU - autobus
HI HI HI
UŁA - bula, bulka
BA - banan
BU - buty
BUBA - burdel
KUKU - rana, krzywda
KOKA - kokardka
PTA, PATA - ptak, ptaszek
KAKA - kanapka
JOJO
ŁAŁA - lala, lalka
MAA - misio
BABA - babcia
ANIA
GU GU - na gore, na gorze, gora
TA - tam
AKI - znaczenie nieznane
GIDO - znaczenie nieznane

Eryczek ma 26 miesiecy. Troszke sie martwilismy ze tak pozno zaczyna mowic ale z dziecmi to roznie bywa. Jedne zaczynaja wczesniej, inne pozniej, i wcale nie oznacza to ze cos jest nie tak. Eryczek ma tez utrudnione zadanie jako ze jest dzieckiem dwujezycznym. Ogolnie w domu mowimy po polsku, ale gdy wychodzimy do sklepu, na plac zabaw czy do biblioteki to wszedzie slyszy angielski. Zna juz niektore slowa po angielsku za sprawa dzieciecych piosenek ale jeszcze ich nie mowi. Ma jeszcze na to troche czasu. Przedszkole dopiero za rok, mysle ze do tego czasu Eryczek bedzie juz bardziej rozmowny.

środa, 14 sierpnia 2013

Pierwsza wizyta u fryzjera

Dzisiejszy dzien dlugo pozostanie w naszej pamieci. Eryczek pierwszy raz byl u fryzjera. Fryzjer byl juz wybrany mniej wiecej rok temu. Jako ze wlosy Eryczkowi rosly bardzo powoli nie bylo potrzeby chodzic wczesniej. Fryzjera Mama wypatrzyla w ubiegle wakacje podczas wyprawy na zakupy. Salon jest caly czerwony, ma czerwone fotele, meble i akcesoria. Czerwony to ulubiony kolor Eryczka ale nie to przewazylo na korzysc tego salonu. Co wiec mnie przekonalo? Miejsce dla najmlodszych klientow. Zamiast standardowego fotela salon ma na wyposazeniu duzy czerwony samochodzik, stoliczek i szufladki obklejone naklejkami samochodow i spidermanem, oraz lustro w ksztalcie... samochodu. Eryczkowi bardzo sie to wszystko spodobalo. Nie bylismy pewni jego zachowania podczas obcinania wlosow, w koncu byl to jego pierwszy raz. Musze przyznac ze Eryczek zaskoczyl nas wszystkich, lacznie z panem fryzjerem. Co chwile sie smial i kulil ramiona od laskotek. Na szczescie Tata dzielnie asystowal i pomagal synkowi utrzymac w miare stabilna pozycje. A oto jak to wszystko wygladalo:
Trzeba przyznac ze nam synek troszke wydoroslal :)

sobota, 10 sierpnia 2013

Pierwsze efekty

Jutro mina dokladnie 3 tygodnie jak Mama cwiczy. Mama jest z siebie bardzo zadowolona i tryska dobrym humorem. Jeszcze do niedawna obcisle spodnie zaczynaja spadac z tylka. Coz za wspaniale uczucie... Widoczne sa rowniez pierwsze miesnie na brzuchu. A wszystko to zasluga programu Active na Playstation 3. Jako ze program cwiczen dobiega konca od poniedzialku zaczynam nastepny. Tym razem jednak przyszla pora na sprawdzenie treningu Ewy Chodakowskiej. Niedawno zamowilam ksiazke wraz z plyta i juz sie nie moge doczekac. Najwyzszy czas zaczac Metamorfoze.
Cel: pozegnac rozmiar 40 i z otwartymi ramionami przywitac utracony 34 (z 36 tez bede sie cieszyc).
Motywacja: Szafa pelna ubran sprzed pierwszej ciazy. Poczucie atrakcyjnosci i kobiecosci. Akceptacja siebie i wlasnego ciala.

Tymczasem, wracajac do naszego rodzinnego zycia, w zeszly weekend Mama byla na zakupach z Sara. Obie ladnie sie ubralysmy na te okazje. Nie bylo nas w domu kilka godzin a bylysmy praktycznie w jednym sklepie. Sarenka to prawdziwy aniolek. Przez caly ten czas albo spala albo spokojnie sobie lezala w wozeczku. No i mialysmy tez 40-minutowa przerwe na zmiane pieluszki i karmienie. Mozna powiedziec ze Mama wpadla w szal zakupowy. Wozek musial udzwignac 4 wielkie torby. Powrot do domu nie byl lekki, wozek trzeba bylo ciagle trzymac bo inaczej wszystko fikneloby niezlego koziolka lacznie z Sarenka. Najgorsze bylo na zakretach w autobusie ale Mama jakos dala rade. Na przystanek wyszedl po nas Tata z Eryczkiem. Te kilka godzin nieobecnosci Mamy musialy bardzo wplynac na tego malego lobuza. Jak tylko mnie zobaczyl z daleka rzucil sie biegiem w moja strone z usmiechem od ucha do ucha i pelnia szczescia w oczach. Nastepnie mocno mnie usciskal, dal buziaka, zlapal za reke i (doslownie) zaprowadzil mnie do domu. Reke puscil dopiero wtedy gdy oboje weszlismy do srodka. Sprawil mi tym wszystkim ogromna radosc. Przede wszystkim dlatego ze Eryczek rzadko okazuje mi uczucia. Jeszcze do niedawna gdy sie go zapytalo czy kocha Mame to odpowiadal ze nie a Tate tak. Teraz co prawda juz twierdzi ze Mame tez kocha ale jesli mu powiem ze go bardzo kocham to Eryczek odpowiada "Tata" i kiwa glowa z usmiechem. Drugim powodem czemu mi sprawil taka radosc jest fakt ze Eryczek nie chce dawac reki jak idziemy ulica. Nawet jak przechodzi na druga strone robi to bardzo niechetnie. Zapewne jak kazdy dwulatek wszystko chce robic sam i po swojemu.

A jak mija nam ten weekend? Dzis Tata grilluje z kolegami z pracy i wroci dopiero jutro. Mama natomiast miala czas na trening. Po treningu zrobilismy z Eryczkiem obiadek - kurczak z ryzem w sosie curry. A po obiedzie to czas juz szybko zlecial i przyszla pora na spanie. Mama najpierw zajela sie Eryczkiem, pozniej zasnela Sarenka. Teraz Mama cieszy sie ta bloga cisza i moze wreszcie odpoczac.

sobota, 3 sierpnia 2013

Po dluzszej przerwie...

Nareszcie Mama znalazla chwilke czasu aby napisac nowego poscika. Tak dlugo nas tu nie bylo ze nie wiem od czego by tu zaczac, a dzialo sie u nas calkiem sporo. Co ciekawsze wydarzenia Mama uwiecznila na zdjeciach ktore rowniez zostana zamieszczone.
Jakis czas temu zamowilismy nowy czajnik wraz z samochodzikami Hot Wheels dla Eryczka. Po paru dniach zamowienie przyszlo a raczej jego polowa, tzn samochodziki. Czajnika w pudelku ani sladu. Nie zwlekajac Mama od razu zadzwonila do sklepu i poinformowala o tym zdarzeniu obsluge. "Bardzo Pania przepraszamy, juz wysylamy brakujacy czajnik". Dwa dni pozniej Mama odebrala dwie paczki i tym oto sposobem stalismy sie posiadaczami dwoch czajnikow, oczywiscie w cenie jednego. A Eryczek caly w skowronkach, i to podwojnych. Raz ze uwielbia otwierac drzwi a dwa otwieranie paczek to jego hobby. Mozna powiedziec ze pudelka tez lubi.
A mowiac o paczkach, przyszedl rowniez bardzo spozniony prezent urodzinowy dla Eryczka. Czas realizacji chyba pobil wszelkie rekordy ale najwazniejsze ze w koncu sie doczekalismy. Gdy paczka przyjechala Eryczek oczywiscie nie odstepowal jej na krok. Dzielnie asystowal Tatusiowi przy otwieraniu a takze skladaniu. W trakcie oczekiwania nie ustal nawet na sekunde, nie mowiac juz o siadaniu. Przestepowal z nogi na noge, podskakiwal lub biegal w kolko. Ach coz to byla za radosc gdy prezent byl w koncu gotowy do uzytku.
Niestety Zygzag tak pieknie wygladal tylko przez pierwsze 2 dni. Nasz maly skubacz-skrobacz-odklejacz pozbyl sie tych wspanialych kolorowych naklejek. Mimo to Eryczek dumnie jezdzi swoim samochodem po osiedlowych ulicach i na plac zabaw. Na poczatku ciezko bylo go przekonac ze jezdnia jest dla duzych samochodow a chodnik dla tych malych ale na szczescie jakos sie udalo. Po pierwszej takiej wycieczce zmeczony Eryczek przyznal ze prowadzenie samochodu to trudna sztuka.

Eryczek dostal rowniez ostatnio swoje pierwsze prawdziwe kredki. Wczesniej robil pisiu-pisiu dlugopisami i olowkami w zeszycie ale przyszla w koncu pora na nauke kolorow. Co prawda jakakolwiek nauka przychodzi mu opornie, Eryczek woli doskonalic swoje zdolnosci manualne. I tak zamiast rozpoznawac kolory zdecydowanie woli samo malowanie. Kupilismy mu nawet specjalny blok w formacie A1 dzieki czemu moze sobie wygodnie malowac na podlodze. Jak to wszystko pieknie brzmi ale jeszcze cudowniej wyglada. Nasz maly artysta postanowil bowiem upiekszyc wnetrze kazdego pomieszczenia i wyglad mebli. A tak oto wyglada sciana nad naszym lozkiem. Wedlug samego autora owego obrazka wszystkie okragle ksztalty po lewej stronie to Tatus a po prawej to Mama. Poziome kreski natomiast to Sara. Coz za trafne odzwierciedlenie rzeczywistosci! Malunek powstal w 5 minut gdy Mama wyszla do lazienki. Kredka byla schowana pod lozkiem i tylko czekala na dobra okazje.

A jak tam sprawy miedzy rodzenstwem? Mozna powiedziec ze calkiem dobrze sie miedzy nimi uklada. Bratersko-siostrzana milosc kwitnie. Codzienne przytulaski i buziaczki to juz standard. Jednak nadal zdarza sie ze wkrada sie zazdrosc. Oczywiscie ze strony Eryczka. I tak na przyklad gdy rozkladam kocyk dla Sarenki zgadnijcie kto jest na nim pierwszy. Podobnie bylo z fotelikiem czy lozeczkiem. Na zalaczonym obrazku dobrze widac jaki Eryczek jest zadowolony gdy uda mu sie podkrasc miejsce dla Sary. Wczoraj nawet zabral jej kubeczek z woda i sam ja pil. Jest to warte uwagi z racji tego ze Eryczek wody nie lubi, zawsze musi byc sok, woda z sokiem czy herbata. W przypadku tych dwoch urwipolci ma to jednak charakter zabawy. Mam nadzieje ze tak juz zostanie.

czwartek, 18 lipca 2013

Plany

Stoi Mama przed lustrem i narzeka na swoje ksztalty. Tam za duzo, tam tez, o! i jeszcze tam. Eryczek podbiega do Mamy i lapie ja za brzuch, co Mama komentuje:
Mama: No widzisz Bimbasku. Mama musi sie tego pozbyc.
Eryczek: Ko! Ko! - i biegnie w strone kosza na smieci.
Ach gdyby tylko to bylo takie proste. Zwinac nadmiar skory i tkanki tluszczowej w kulke i wyrzucic do kosza. A tu niestety tak nie ma. Zamiast tego trzeba zaczac ciezko pracowac. I skonczyc z lakomstwem o roznych dziwnych porach. Nalezaloby jeszcze przestac kupowac slodycze co by nie kusily. Plan jest, nawet calkiem dobry. Tylko jak zwykle pojawia sie problem w jego realizacji. A bo tu jest promocja na lody, chrupki tudziez inne smakolyki. Nie ma to jak urok zakupow przez internet. Nie patrzy sie na koszyk to i nie ma wyrzutow sumienia. Ale wracajac do tych wspanialych planow, przede wszystkim musze zaopatrzyc sie w porzadna wage. Nasza dotychczasowa waga ulegla destrukcyjnym raczkom wszedobylskiego dwulatka. Nastepnym krokiem jest PlayStation i zestaw cwiczen Active 2 co by nabrac troszke kondycji i zeby nie bylo tak strasznie zaczynajac jakis konkretny program. Na oko liczac to musze sie pozbyc 10-15 kg. Calkiem sporo, ale kiedy pomysle o dwojce dzieciaczkow przez niecale 3 lata to ta liczba nie wydaje sie jakos bardzo straszna, zwlaszcza ze od ostatniego porodu minely dopiero 3 miesiace. Bardzo bym chciala uniknac wymiany zawartosci szafy, potrzebuje tylko odpowiedniej motywacji. Zastanawiam sie tylko czy w moim przypadku jest mozliwy powrot do rozmiaru 34...? Podobno wszystko jest mozliwe. Ostatnio ogladam metamorfozy na profilu Ewy Chodakowskiej. Musze przyznac ze sa calkiem motywujace. Podziwiam zapal i wytrwalosc tych dziewczyn, mi zawsze tego brakowalo. Zaczynac cos i nie konczyc to moje drugie imie. Ech, zobaczymy co z tego wyjdzie. Jak na razie moj wyglad nie wpedzil mnie jeszcze w jakas gleboka depresje, aczkolwiek alarm dawno sie juz zalaczyl.
A tymczasem u nas w Londynie pogoda jakiej przez 4 lata jak tu jestesmy nie bylo. Juz od 2 tygodni jak nie wiecej zar sie leje z nieba. Codziennie 30 stopni lekko. Malo tego, przez najblizszy tydzien nie zanosi sie na wielkie zmiany. Z jednej strony nalezaloby sie cieszyc i nacieszyc sie ta piekna pogoda, z drugiej strony odzywa sie te nasze polskie narzekanie na wszystko bo przeciez mogloby byc o te pare stopni chlodniej. Jedno jest pewne, najwiecej radosci ma jak zwykle Eryczek ktory pierwsze co robi po wystawieniu nogi za drzwi do ogrodka to zrzuca z siebie wszystkie czesci garderoby lacznie z pieluszka. A pozniej chodzi i wszedzie sika. Coz za radosc nasikac do basenu. Jeszcze wieksza gdy jest to podloga w kuchni lub pokoju. "Na szczescie" numer 2 zdarzylo sie tylko 1 raz do basenu. Ech, czasami trace nadzieje na udane nocnikowanie. Szczegolnie po dniu taki jak dzisiejszy. 6 (!) smrodliwych pieluch a nocnik jak stal w kacie tak dalej kurz zbiera. Jeszcze troche i nos mi odpadnie.

piątek, 5 lipca 2013

Wyroznienie bloga

Dzis pora na mala blogowa zabawe. Przy okazji dziekuje Ingalill za wyroznienie bloga. Zgodnie z obietnica wlasnie sie za to zabieram. Oto odpowiedzi na postawione pytania:

1. Ulubiony owoc?
liczi
2. Miejsce do, którego zawsze wracam to...?
plac zabaw
3. Najbardziej nielubiana potrawa?
watrobka
4. Lody mleczne czy sorbety?
nie moge sie zdecydowac, uwielbiam lody w kazdej postaci
5. Największe marzenie w życiu?
objazdowka po stanach zjednoczonych, szczegolnie california
6. Pieprz czy wanilia?
wanilia
7. Ulubione zwierzę?
tygrys
8. Co bym zmienił/ła w swoim życiu?
nic
9. Najlepsza muzyka to...?
ta na ktora mam w danym momencie ochote
10. Wolny czas spędzam...?
z ksiazka

A oto moje pytania:

1. Ksiazka warta polecenia?
2. Ulubiony utwor/piosenka?
3. Najlepsze wspomnienie z dziecinstwa?
4. Cecha charakteru ktora najbardziej cenie?
5. Moje hobby to...?
6. Ulubiona potrawa?
7. Co chce zrealizowac w najblizszej przyszlosci?
8. Wymarzony kraj w ktorym chce mieszkac?
9. Przedmiot ktory lubie miec zawsze pod reka to...?
10. Co widzisz za oknem?

Jako ze nie mam jeszcze zbyt wielu czytelnikow i blogow ktore sledze wyrozniam blog:
http://maminka-tatinek.blogspot.com

Blog wyrozniony nie moze wyroznic bloga ktory go wyroznil.

Jesli natomiast ma ktos chwile czasu i ochote to serdecznie zapraszam do pozostawienia komentarza z odpowiedziami. Bedzie mi bardzo milo :)

Nasza Sarenka

Mozna powiedziec ze Sara ma juz 3 miesiace. Niestety nadal przypomina malego robaczka. Poza jedzeniem, spaniem i waleniem w pieluchy nie ma zbyt wiele zajec. Zdawaloby sie ze nie mozna zbyt duzo o niej powiedziec, jednakze, jest cos co sprawia ze Sara jest w pewnym wzgledzie wyjatkowa. Od samych narodzin towarzyszy jej liczba 7, powszechnie uznawana za szczesliwa, magiczna i doskonala. Byc moze nie jest to kwestia przypadku. Otoz Sara urodzila sie w niedziele 7 kwietnia o godzinie 14:21. Byl to siodmy dzien miesiaca, siodmy dzien tygodnia, i czternasty tydzien roku. Porod wlasciwy (tzn skurcze porodowe) zaczal sie o godzinie 7 rano. Trwal on 7 godzin i 21 minut. (Godzina urodzenia zostala w szpitalu zaokraglona do 14:20). Jest to dosc ciekawe, zwazywszy na to ze kazda liczba niebedaca siodemka jest jej wielokrotnoscia. Daje troche do myslenia :)
Odbiegajac jednak nieco od tych wszystkich statystyk moze troszke o naszej Sarence opowiem. A wiec Sara potrafi juz podnosic wysoko glowke, przekrecac sie z boku na bok, gaworzyc, swiadomie sie usmiechac, a od dzis umie rowniez sie smiac. Jakiz to byl wspanialy dzwiek! A wszystko dzieki Tatusiowi i Eryczkowi. Sara siedziala u Tatusia na brzuchu opierajac sie na jego nogach. Na pewno po czesci zazdrosny Eryczek wgramolil sie na Tate i usiadl dokladnie naprzeciwko niej po czym zaczeli ja razem laskotac. Szczesliwy Eryczek co chwile wykrzykiwal HiHiHi i laskotal Sarenke po brzuszku. Co jakis czas rowniez ja przytulal i calowal. A Sara - w tym momencie swiata niewidzaca poza swoim Braciszkiem - po raz pierwszy zaczela sie smiac :)
I wlasnie takie momenty sprawiaja ze Mama zapomina o calym bolu jaki musiala znosic w trakcie ciazy (mam przestawione prawe biodro i druga ciaza dawala sie ostro we znaki) i porodu (ten z kolei byl bez znieczulenia nie liczac gazu). Kazdy usmiech, opanowanie nowej umiejetnosci, czy mily gest ze strony dziecka jest wart kazdej sekundy cierpienia. Bol szybko mija, pozostaje zniszczone cialo ktore jest w pewnym sensie cena jaka placimy za te wszystkie wspaniale chwile. W tym wlasnie tkwi urok macierzynstwa. Jest to dla mnie, jak i dla kazdej mamy, najpiekniejszy okres zycia. Dlatego cieszmy sie kazda jego chwila, ta co przynosi zarowno lzy smutku jak i radosci.

poniedziałek, 1 lipca 2013

O Eryczku słów kilka

Eryczek powoli zaczyna mówić. Oczywiście słowa mama i tata opanował do perfekcji jeszcze przed ukończeniem roku ale cała reszta idzie dość opornie. No może poza wyrazem jaja który już od jakiegoś czasu wprawia go w niezwykła radość, zwłaszcza kiedy nie ma na sobie pieluszki lub zauważy gdzieś sudocrem, i zwłaszcza kiedy owe jaja może złapać w łapke. Czyli mamy tu do czynienia z typowym szczęśliwym chłopcem znajacym wartościowe części ciała. Ale wracając do mówienia, Eryczek często mówi sylabami. I tak na przykład na kask tudzież kawę mówi ka, na autobus abu, na kosz na śmieci ko, itp. Powoli powoli opanowuje coraz to nowe dźwięki. Opanowuje rownież sztukę konwersacji wprawiajac swoich rozmówców w konsternację, o czym najlepiej mógł się przekonać Dziadek Stefan w trakcie jednych z ostatnich pogaduszek z wnuczkiem.
Dziadek: Eryczku powiedz tata. 
Eryczek: Tata! 
Dziadek: Eryczku a umiesz powiedzieć mama? 
Eryczek: Tak. 
I cisza. Chyba nie takiej odpowiedzi nasz Dziadek się spodziewał bo chwile pózniej pytanie zostało zmienione w prośbę. Ale tak to już bywa z dziećmi. Nas "starych", przyzwyczajonych do komplikacji i utrudnień na każdym kroku najprostsze i najbardziej logiczne odpowiedzi najbardziej zaskakują. Dzieciom ta prostota przychodzi naturalnie. 
Dzieci są rownież z natury szczere. Zawsze powiedzą gdzie boli, co się nie podoba, itp. O tym tez mogliśmy się przekonać w ubiegły weekend. Tak się akurat złożyło ze dotarły prezenty urodzinowe od Cioci Uli (chrzestnej) i Babci Eli. Pośród nich znalazł się duży i kolorowy garaż na samochody. Garaż trzeba było złożyć z całkiem sporej ilości małych elementów z czego najwieksza frajdę miał Tata. Ach te chlopieco-męskie zabawki. Gdy w końcu się udało Eryczek niemal natychmiast powyciagal wszystkie choragiewki i światła, zabrał się rownież za barierki. Ta świetna zabawę przerwalo mu zejście na dół i wyjście na ogródek. Gdy Po południu nasz mały urwipolec został sam w pokoju (ja karmiłam Sare w pokoju obok) postanowił dokończyć swe dzieło. Manualnie uzdolniony Eryczek zdołał rozłożyć prawie cały garaż i schować wszystkie części spowrotem do pudełka. Przylapalam go na ciagnieciu pudełka z pokoju na korytarz. Gdy pudełko znalazło się już na korytarzu Eryczek pomachal garazowi i powiedział "Pa pa". 
Mama: Eryczku nie podoba ci się ten garaż?
Eryczek: Tak. 
Mama: Mam go zabrać i schować?
Eryczek: Tak. 
I tym oto sposobem prezent od Babci Eli i Cioci Uli czeka na lepsze czasy schowany w naszym małym skladziku. Wczoraj natomiast Eryczek znalazł samochodzik od kompletu z garażu u siebie w pokoju miedzy zabawkami. I chociaż uwielbia on każde Brum-Brum to czym prędzej go złapał, pobiegł do skladziku, uchylił lekko drzwi i małe jezdzace Brum-Brum zmieniło się w Brum-Brum latające, a uszczesliwiony maluch wrócił za spokojem do swych zajęć. 
Na szczęście drugim prezentem był basen który w weekend napelnilismy woda. Radości nie było końca :) 

wtorek, 25 czerwca 2013

Witam

Nie cierpie zaczynac bloga. Za kazdym razem nie wiem co napisac. Prawdopodobnie powinnam sie przedstawic, powiedziec ile mam lat, czym sie interesuje, opisac swoja rodzine a takze powiedziec o czym ten blog bedzie. Prawdopodobnie to tylko strata czasu zarowno na czytanie jak i pisanie o tych malych rzeczach ktore czynia z nas obiekt zainteresowania. Jednakze, nie jest to dla mnie ani tajemnica ani cos czego mialabym sie wstydzic. W rolach glownych tej historii wystepuja: Ania - czyli ja, 27-letnia mama; Filip - czyli 32-letni tata; Eryczek - dwuletni diabel wcielony; oraz Sara - dwu i pol miesieczny aniolek. W pozostalych rolach bedzie mozna zobaczyc Glonka - czyli naszego glonojada, i Rybke, Dziadkow i Babcie, Ciocie i Wujkow, a takze plejade: Pluszowych Misiow, Superszybkich Samochodow, Smrodliwych Pieluch, Zwierzatek Ogrodkowych - czyli lisow, golebi, srok, wiewiorek i mrowek; a takze wielu innych sprzetow i akcesorii, wielce niezbednych do naszej codziennej egzystencji takich jak Krab - czyli piaskownica, Brum-Brum - czyli skuter tatusia (lub kazdy inny pojazd), Koko - ulubiona potrawa Eryczka oraz zolty kurczaczek (zolty ptaszek na pieluszce lub mala kaczuszka rowniez sie kwalifikuja do tej kategorii). Skoro wszyscy juz wszystko wiedza powiem tylko tyle: zapraszam. Bedzie sie dzialo :)