poniedziałek, 1 lipca 2013

O Eryczku słów kilka

Eryczek powoli zaczyna mówić. Oczywiście słowa mama i tata opanował do perfekcji jeszcze przed ukończeniem roku ale cała reszta idzie dość opornie. No może poza wyrazem jaja który już od jakiegoś czasu wprawia go w niezwykła radość, zwłaszcza kiedy nie ma na sobie pieluszki lub zauważy gdzieś sudocrem, i zwłaszcza kiedy owe jaja może złapać w łapke. Czyli mamy tu do czynienia z typowym szczęśliwym chłopcem znajacym wartościowe części ciała. Ale wracając do mówienia, Eryczek często mówi sylabami. I tak na przykład na kask tudzież kawę mówi ka, na autobus abu, na kosz na śmieci ko, itp. Powoli powoli opanowuje coraz to nowe dźwięki. Opanowuje rownież sztukę konwersacji wprawiajac swoich rozmówców w konsternację, o czym najlepiej mógł się przekonać Dziadek Stefan w trakcie jednych z ostatnich pogaduszek z wnuczkiem.
Dziadek: Eryczku powiedz tata. 
Eryczek: Tata! 
Dziadek: Eryczku a umiesz powiedzieć mama? 
Eryczek: Tak. 
I cisza. Chyba nie takiej odpowiedzi nasz Dziadek się spodziewał bo chwile pózniej pytanie zostało zmienione w prośbę. Ale tak to już bywa z dziećmi. Nas "starych", przyzwyczajonych do komplikacji i utrudnień na każdym kroku najprostsze i najbardziej logiczne odpowiedzi najbardziej zaskakują. Dzieciom ta prostota przychodzi naturalnie. 
Dzieci są rownież z natury szczere. Zawsze powiedzą gdzie boli, co się nie podoba, itp. O tym tez mogliśmy się przekonać w ubiegły weekend. Tak się akurat złożyło ze dotarły prezenty urodzinowe od Cioci Uli (chrzestnej) i Babci Eli. Pośród nich znalazł się duży i kolorowy garaż na samochody. Garaż trzeba było złożyć z całkiem sporej ilości małych elementów z czego najwieksza frajdę miał Tata. Ach te chlopieco-męskie zabawki. Gdy w końcu się udało Eryczek niemal natychmiast powyciagal wszystkie choragiewki i światła, zabrał się rownież za barierki. Ta świetna zabawę przerwalo mu zejście na dół i wyjście na ogródek. Gdy Po południu nasz mały urwipolec został sam w pokoju (ja karmiłam Sare w pokoju obok) postanowił dokończyć swe dzieło. Manualnie uzdolniony Eryczek zdołał rozłożyć prawie cały garaż i schować wszystkie części spowrotem do pudełka. Przylapalam go na ciagnieciu pudełka z pokoju na korytarz. Gdy pudełko znalazło się już na korytarzu Eryczek pomachal garazowi i powiedział "Pa pa". 
Mama: Eryczku nie podoba ci się ten garaż?
Eryczek: Tak. 
Mama: Mam go zabrać i schować?
Eryczek: Tak. 
I tym oto sposobem prezent od Babci Eli i Cioci Uli czeka na lepsze czasy schowany w naszym małym skladziku. Wczoraj natomiast Eryczek znalazł samochodzik od kompletu z garażu u siebie w pokoju miedzy zabawkami. I chociaż uwielbia on każde Brum-Brum to czym prędzej go złapał, pobiegł do skladziku, uchylił lekko drzwi i małe jezdzace Brum-Brum zmieniło się w Brum-Brum latające, a uszczesliwiony maluch wrócił za spokojem do swych zajęć. 
Na szczęście drugim prezentem był basen który w weekend napelnilismy woda. Radości nie było końca :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz