piątek, 5 lipca 2013

Nasza Sarenka

Mozna powiedziec ze Sara ma juz 3 miesiace. Niestety nadal przypomina malego robaczka. Poza jedzeniem, spaniem i waleniem w pieluchy nie ma zbyt wiele zajec. Zdawaloby sie ze nie mozna zbyt duzo o niej powiedziec, jednakze, jest cos co sprawia ze Sara jest w pewnym wzgledzie wyjatkowa. Od samych narodzin towarzyszy jej liczba 7, powszechnie uznawana za szczesliwa, magiczna i doskonala. Byc moze nie jest to kwestia przypadku. Otoz Sara urodzila sie w niedziele 7 kwietnia o godzinie 14:21. Byl to siodmy dzien miesiaca, siodmy dzien tygodnia, i czternasty tydzien roku. Porod wlasciwy (tzn skurcze porodowe) zaczal sie o godzinie 7 rano. Trwal on 7 godzin i 21 minut. (Godzina urodzenia zostala w szpitalu zaokraglona do 14:20). Jest to dosc ciekawe, zwazywszy na to ze kazda liczba niebedaca siodemka jest jej wielokrotnoscia. Daje troche do myslenia :)
Odbiegajac jednak nieco od tych wszystkich statystyk moze troszke o naszej Sarence opowiem. A wiec Sara potrafi juz podnosic wysoko glowke, przekrecac sie z boku na bok, gaworzyc, swiadomie sie usmiechac, a od dzis umie rowniez sie smiac. Jakiz to byl wspanialy dzwiek! A wszystko dzieki Tatusiowi i Eryczkowi. Sara siedziala u Tatusia na brzuchu opierajac sie na jego nogach. Na pewno po czesci zazdrosny Eryczek wgramolil sie na Tate i usiadl dokladnie naprzeciwko niej po czym zaczeli ja razem laskotac. Szczesliwy Eryczek co chwile wykrzykiwal HiHiHi i laskotal Sarenke po brzuszku. Co jakis czas rowniez ja przytulal i calowal. A Sara - w tym momencie swiata niewidzaca poza swoim Braciszkiem - po raz pierwszy zaczela sie smiac :)
I wlasnie takie momenty sprawiaja ze Mama zapomina o calym bolu jaki musiala znosic w trakcie ciazy (mam przestawione prawe biodro i druga ciaza dawala sie ostro we znaki) i porodu (ten z kolei byl bez znieczulenia nie liczac gazu). Kazdy usmiech, opanowanie nowej umiejetnosci, czy mily gest ze strony dziecka jest wart kazdej sekundy cierpienia. Bol szybko mija, pozostaje zniszczone cialo ktore jest w pewnym sensie cena jaka placimy za te wszystkie wspaniale chwile. W tym wlasnie tkwi urok macierzynstwa. Jest to dla mnie, jak i dla kazdej mamy, najpiekniejszy okres zycia. Dlatego cieszmy sie kazda jego chwila, ta co przynosi zarowno lzy smutku jak i radosci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz