Stoi Mama przed lustrem i narzeka na swoje ksztalty. Tam za duzo, tam tez, o! i jeszcze tam. Eryczek podbiega do Mamy i lapie ja za brzuch, co Mama komentuje:
Mama: No widzisz Bimbasku. Mama musi sie tego pozbyc.
Eryczek: Ko! Ko! - i biegnie w strone kosza na smieci.
Ach gdyby tylko to bylo takie proste. Zwinac nadmiar skory i tkanki tluszczowej w kulke i wyrzucic do kosza. A tu niestety tak nie ma. Zamiast tego trzeba zaczac ciezko pracowac. I skonczyc z lakomstwem o roznych dziwnych porach. Nalezaloby jeszcze przestac kupowac slodycze co by nie kusily. Plan jest, nawet calkiem dobry. Tylko jak zwykle pojawia sie problem w jego realizacji. A bo tu jest promocja na lody, chrupki tudziez inne smakolyki. Nie ma to jak urok zakupow przez internet. Nie patrzy sie na koszyk to i nie ma wyrzutow sumienia. Ale wracajac do tych wspanialych planow, przede wszystkim musze zaopatrzyc sie w porzadna wage. Nasza dotychczasowa waga ulegla destrukcyjnym raczkom wszedobylskiego dwulatka. Nastepnym krokiem jest PlayStation i zestaw cwiczen Active 2 co by nabrac troszke kondycji i zeby nie bylo tak strasznie zaczynajac jakis konkretny program. Na oko liczac to musze sie pozbyc 10-15 kg. Calkiem sporo, ale kiedy pomysle o dwojce dzieciaczkow przez niecale 3 lata to ta liczba nie wydaje sie jakos bardzo straszna, zwlaszcza ze od ostatniego porodu minely dopiero 3 miesiace. Bardzo bym chciala uniknac wymiany zawartosci szafy, potrzebuje tylko odpowiedniej motywacji. Zastanawiam sie tylko czy w moim przypadku jest mozliwy powrot do rozmiaru 34...? Podobno wszystko jest mozliwe. Ostatnio ogladam metamorfozy na profilu Ewy Chodakowskiej. Musze przyznac ze sa calkiem motywujace. Podziwiam zapal i wytrwalosc tych dziewczyn, mi zawsze tego brakowalo. Zaczynac cos i nie konczyc to moje drugie imie. Ech, zobaczymy co z tego wyjdzie. Jak na razie moj wyglad nie wpedzil mnie jeszcze w jakas gleboka depresje, aczkolwiek alarm dawno sie juz zalaczyl.
A tymczasem u nas w Londynie pogoda jakiej przez 4 lata jak tu jestesmy nie bylo. Juz od 2 tygodni jak nie wiecej zar sie leje z nieba. Codziennie 30 stopni lekko. Malo tego, przez najblizszy tydzien nie zanosi sie na wielkie zmiany. Z jednej strony nalezaloby sie cieszyc i nacieszyc sie ta piekna pogoda, z drugiej strony odzywa sie te nasze polskie narzekanie na wszystko bo przeciez mogloby byc o te pare stopni chlodniej. Jedno jest pewne, najwiecej radosci ma jak zwykle Eryczek ktory pierwsze co robi po wystawieniu nogi za drzwi do ogrodka to zrzuca z siebie wszystkie czesci garderoby lacznie z pieluszka. A pozniej chodzi i wszedzie sika. Coz za radosc nasikac do basenu. Jeszcze wieksza gdy jest to podloga w kuchni lub pokoju. "Na szczescie" numer 2 zdarzylo sie tylko 1 raz do basenu. Ech, czasami trace nadzieje na udane nocnikowanie. Szczegolnie po dniu taki jak dzisiejszy. 6 (!) smrodliwych pieluch a nocnik jak stal w kacie tak dalej kurz zbiera. Jeszcze troche i nos mi odpadnie.
Co do nocnika nie doradzę, dzieci brak, lecz moja mama mówiła mi, że zaczęła mnie sadzać w celu oswojenia się z nocnikiem już w tym czasie jak sama siedziałam bez podpierania. W tamtych czasach (jak to zabrzmiało lol) pampersów nie było jak wiesz, tylko tetra+nieszczęsna ceratka, z której coś zawsze się "wylewało" nogawkami - fuj! Mama opowiadała, że chciała jak najszybciej się tego wyzbyć więc sadzała mnie raz dziennie,a potem po każdym posiłku, puszczała wodę z kranu i robiła "psiiii psssiii pssiii" i podobno robiłam siusiu. Przestałam używać pieluch jakoś tak gdy skończyłam rok. Mój mąż podobnie. Może taka metoda jest dobra? nie wiem.
OdpowiedzUsuńOdnośnie ćwiczeń to wszyscy teraz polecają Ewę Chodakowską - może faktycznie coś w tym jest? Ja schudłam samoistnie 2 lata temu, zrzuciłam podczas choroby ok 4 kg - miałam zapalenie oskrzeli z gorączką +40C do tego był to wrzesień i temp za zewnątrz jeszcze grubo ponad +30C więc się człowiek wypacał, a nic nie jadł, tylko piłam wodę - mąż wtedy również był chory i też zrzucił sporo ok 5 kg. Tyle, że ja starałam się utrzymać wagę, no, a mąż wiadomo :P Teraz sporo przytył i serio zaczął mieć kompleksy. Mówi od odchudzaniu, każe sobie gotować dietetyczne obiadki hehe. Zobaczymy jak długo wytrzyma bez swojego chickena barbecue :)
Ja od lat stosuję żelazną zasadę - nic nie jeść po 19, względnie 20tej. A jak czuje wtedy głód to jem kawałek suchego chleba, albo jednego banana - ale to ostateczność. Dzieki temu utrzymuje wagę. Nie mogłabym się odchodząc robiąc jakiś program typu dieta+ćwiczenia, znudziłoby mi się po 3 razach. Muszę przyznać , że jestem po prostu nie konsekwentna. Słodyczy nie jem, opanowałam się po tym jak tutejszy nefrolog wyleczył mi nerki z kandydozy, przestałam chcieć jeść coś słodkiego. Teraz coś tam zjem, ale małe ilości, bo więcej nie mogę. Do tego niedawno doszła mi alergia na produkty z mleka krowiego. Także musiałam odstawić desery, lody mleczne, sernik (T__T) itp. Jem teraz sorbety, owoce staram się nie piec za dużo. Z wielu ulubionych słodkości musiałam zrezygnować. Od jakiegoś roku mam spory mięso-wstręt szczególnie do drobiu. Wole zdecydowanie ryby lub wołowinę, ale też nie w jakichś mega ilościach. Dzieki temu schudłam 2 kg po wyeliminowaniu do minimum mięsa, słodkości i produktów mlecznych. Spytasz co jem, jem dużo warzyw, ryb, owoców, makarony, kasze, ryże, raz na jakiś czas coś z wołowiny, raz na jakiś czas coś z baraniny. Badania mam dobre, przez te dziwną swoją dietę, częściowo z przymusu obniżył mi się cholesterol, aż lekarka w PL stwierdziła, ze mam lepszy niż większość osób w moim wieku. Nie wiem jak Ty, ale ja np mogę jeść arbuza cały dzień i się najem, a wiem, że np niektóre osoby by tak nie mogły. Wczoraj ugotowałam makaron z warzywami, zero mięsa też się zjadło. Czasem ugotuję i zjem sama 1 brokuła i to mój obiad. Na śniadanie zazwyczaj robię jeden tost na ciepło do tego 1 pomidorek - generalnie ciężko mi jeść rano. Może spróbuj jeść więcej warzyw, owoców, więcej ryb a mniej mięsa? Na pewno staraj się nie jeść nic o 19tej to ważne, bo najadanie się na noc niestety bardzo szybko prowadzi do rozepchania żołądka i otyłości. Kiedyś jadłam na noc, np musiałam coś zjeść o 23ej bo inaczej bolał mnie żołądek, potem jakoś sama się poprzestawiałam. Teraz ważę 52 kg +/- mam trochę tłuszczyku na brzuchu, ale liczę ze pływanie i jazda konna sobie poradzą, nie chce mi się ćwiczyć i stosować diet. Ważny jest sport, jeśli możesz coś robić np iść na basen czy pobiegać - a może kupcie sobie bieżnię? Sport tez pomaga. Powodzenia!!! :)
Hallo hallo a co taka cisza nastała> Czekamy na nowe posty i doczekać się nie możemy!!!!!! Do roboty Mamuśka ;)
OdpowiedzUsuńmelduje ze Mamuska do roboty sie wziela i nowy post juz jest :)
OdpowiedzUsuń